W gamie modelowej toyoty od dłuższego czasu w Europie brakowało naprawdę dużego samochodu, oczywiście można powiedzieć, że taką rolę odgrywała legenda, jaką jest model Land Cruiser oferowany w salonach. Nie każdy klient ma ochotę jeździć wraz ze swoją dużą rodziną tak klasycznym, jednak mocno terenowym autem na ciężkiej ramie ze sporym silnikiem diesla. I tak o to Japończycy wpadli na pomysł, aby zadzwonić do swoich kuzynów z ameryki. Po szybkiej rozmowie okazało się, że Amerykanie mają coś na stanie.

A dokładniej oferowaną tam już od kilku generacji Highlander’a. I tak o to Japończycy zgodnie ze strategią kaizen, czyli koncepcją ciągłego doskonalenia stwierdzili, że po co budować coś nowego, weźmy to, co już mamy. Przebudujmy lekko tego smoka z V6, przecież nikt tego w Europie nie dopuści i wsadźmy naszą niezawodną Hybrydę. Co ty na to Akio? (aktualny CEO Toyoty). Akio, dał zielone światło, a Japończycy ruszyli do modernizacji. Co im z tego wyszło?
Miał być mniejszy a faktycznie jest większy od Land Cruisera


Toyota Highlander może się podobać wraz ze swoimi dużymi rozmiarami. Duże połacie blachy w połączeniu z dosyć wysoko poprowadzoną linią okien powoduje masywność samochodu. Jest po prostu ogromny jak na nasze europejskie standardy. Mierzy prawie 5 metrów na długość, brakuje mu 10 cm do 2 metrów szerokości, a do niskich też nie należy, bo 1,7 metra (umycie szyby z zewnątrz wymaga niemałych akrobacji). Rozstaw kół w tym aucie to bardziej normalna wartość 285 cm (podobna wartość w modelu Camry). Wszystko w tym samochodzie jest mocno przerysowane oraz połączone ze sporą ilością elementów chromowanych (grill, koła) czy elementów z Piano Black (takich jak przednie słupki czy aktywna atrapa chłodnicy), to szybko zdradza jego faktyczne pochodzenie.

Zawsze przyciągał wzrok innych ludzi na miejskich artyleriach, czy podziemnych parkingach, łatwo Highlandera tam znaleźć, zawsze lekko gdzieś tam wystaje. Ale ciężko go nie polubić w szczególności w takim kolorze białej perły czy równie pięknego intensywnego czerwonego Tokio Red.
Duża hybryda, zamiast tradycji w formie V6
Warunek dla Highlandera był jeden, aby miał sens w rygorach naszej Europy, musiał zostać zmodernizowany pod względem gamy silnikowej, a tak naprawdę to jednego silnika. Amerykańscy klienci mogą zamówić sobie tego kolosa z silnikiem V6 o słusznej mocy w okolicy 290 koni. A co pozostało dla Europejczyków? Jako że to Japońska marka znana z ekologicznych rozwiązań, to zastosowanu tutaj Hybryda 4 generacji, taka dużą i potężną. Jest to taka sama jednostka 2,5 litra znana nam z Rav4 czy Camry, lecz tutaj dołożono jej trochę koni oraz podkręcono silniki elektryczne.
W Highlanderze silnik Dynamik Force ma 248 KM, podczas gdy w RAV4 może mieć 218 lub 222 KM. Oczywiście te dodatkowe koni mają swoje uzasadnienie – muszą pociągnąć o wiele większą masę. A mało ten kiosk na kółkach nie waży, bo masa to 2,1 tony, z czego możemy dołożyć jeszcze sześciu pasażerów oraz bagaże, co może się kończyć w okolicach 2,7 tony. A gdzie jeszcze przyczepa o możliwej masie 2 ton. Co ciekawe jazda z tą jednostką w tym aucie, nie jest dramatem. A wręcz odwrotnie, auto jest żwawe, szybko reaguje na polecenia prawej stopy. I to wszystko nawet z pełnym obciążeniem!. Auto do setki rozpędzi się w niespełna 8,5 sekundy i łatwo dobrnie do 180 km/h. Jest potencjał na nawet większą prędkość, ale Toyota uznała, że szybsza jazda nie ma uzasadnienia.

Napęd 4×4 bez wału, to tak się da?

A i owszem, toyota dzięki swojemu doświadczeniu w silnikach elektrycznych, w końcu już ponad 20 lat produkuje hybrydy. Postanowiła umiejscowić silnik elektryczny napędzający tylną oś Highlandera. Wraz z połączeniem przedniej jednostki spalinowo-elektrycznej i potężnego komputera, który analizuje sytuacje na drodze. Jest on w stanie zapewnić nam układ napędu 4×4 bez tradycyjnego osprzętu. Toyota też dzięki temu zaoszczędzić sporo miejsca (cała podłoga w aucie jest płaska, brak jakiegokolwiek tunelu) oraz mas wirujących pod samochodem.

Napęd działa naprawdę sprawnie. W pierwszej fazie ruszania jest wyczuwalny moment dołączania się przedniej czy tylnej osi, podczas ruszania w większości ruszamy na tylnym napędzie ze względu na unoszący się przód auta a po chwili, aby nie stracić przyczepności dołącza się napęd przedni. Po stabilizacji auta pozostają napędzane tylko przednie koła dla oszczędności paliwa. Komputer cały czas czuwa, we wszelakich sytuacjach napęd dołącza. Ciekawie, że na ekranie głównym możemy obserwować pracę tego napędu, co pokazaliśmy w wideo teście. Highlandera wyposażono także w tryb Trail, który bardzo mocno wyczula elektronikę oraz układ ESP. Odpowiednio on dystrybuuje momentem na każde koło, tak aby samochód nawet na bardzo śliskiej nawierzchni poradził sobie i ruszył z miejsca.
Dobrze, że taki napęd trafił do tego wielkiego auta, pomaga on w codziennych dojazdach do posesji na wiejskich artyleriach oraz pomoże przy ciągnięciu przyczepy dzięki możliwości przeniesienia mocy w 80% na tylne koła. Nie oznacza to, że Highlander pójdzie bokiem niczym tylnonapędowe BMW. Tutaj ślizgi kończą się na czteronapędowym płużeniu całego samochodu.
Wnętrze to duży telewizor, logika i dobre materiały

Cieszę się, że Highlander nie jest to kolejnym SUV marki z praktycznie identycznym wnętrzem tak jak w przypadku Yaris Cross, CH-R czy Rav4. Tutaj po otwarciu drzwi widać powiew świeżości, w szczególności przez ogromny szeroki ekran na środku dużej deski. Ale o nim za chwilę. Najpierw materiały. Tutaj widać dosyć dobre i staranne dobranie materiałów w całym wnętrzu w większości są to miękka eko skóra, trochę aluminium oraz lakierowane drewno z ładnym kolorem na środku. Jedyny twardy plastik, jaki rzucił się nam w oczy to daszek nad zegarami, twardy plastik, choć w wersji z Head Up display, ten element nie jest już tak rażący. Do tego naprawdę miękkie i wygodne fotele z eko skóry, które mogą wentylować, jak i grzać, robi się naprawdę przyjemnie. Warto pochwalić toyotę, że sukcesywnie zmieniają w nowych modelach długości siedziska. Nareszcie osoby z dłuższymi nogami mają podparcie ud, co nie skutkuje dyskomfortem na dłuższej trasie za to duży plus. Ergonomia wnętrza jak to w Toyocie do wszystkiego mamy praktycznie tradycyjny, przycisk, pokrętło czy chciałem napisać dźwigienkę, ale z niej już zrezygnowali ster. Tempomatem powędrował na kierownice. Ktoś, kto jeździł lub nawet nie jeździł tą marką, wsiądzie tutaj i naprawdę szybko odnajdzie wszelakie interesującego go funkcję.
Czas na ten wielki telebim na środku, szeroki ekran z tym, co już znamy. Tak, ekran 12,3 cala to dokładnie sam system co w każdym innym modelu. Nadal archaiczne grafiki, słaba nawigacja, ale dodali możliwość dzielenia ekranu w stosunku ⅓ do ¾, sympatyczne rozwiązanie. Dodatkowo możecie sterować klimatyzacją, obserwować działanie napędu oraz aktywować grzaną przednią szybą z poziomu tego ekranu (uwielbiam ten bajer, skrobanie szyby w tym aucie to niezła gimnastyka). Dodatkowo nagłośnieni JBL gra dosyć przyzwoicie jak na tak duże auto.
Siedmioosobowy samochód czy to bajki marketingowców?
Jako że od dłuższego czasu mieliśmy pomysł, na faktyczne sprawdzenie rozwiązania pod tytułem „7-osobowy samochód typu SUV” a akurat trafił się Highlander. Nie omieszkaliśmy sprawdzić, jak faktycznie wygląda takie rozwiązanie. Więc zabraliśmy przyjaciół Moto Okiem na wycieczkę. I faktycznie udało nam się sprawdzić, czy to auto jest w stanie pomieścić tyle osób komfortowo, a także ich bagaże. Dodatkowo sprawdziliśmy też zachowanie auta przy pełnej obsadzie, jak i bez niej. Zobaczcie nasz test siedmioosobowy.
Przepastny bagażnik i nie tylko
Bardzo dużym plusem Highlandera, jako największego w całej gamie toyoty jest wielkość bagażnika. W normalnym ustawieniu mamy 658 litrów, ogrom przestrzeni. Po rozłożeniu ostatniego rzędu siedzeń mamy nadal więcej miejsca niż w miejskiej Toyocie Aygo, bo aż 258 litrów do wysokości rolety.
Zobaczcie ten ogrom miejsca. W wideo recenzji
Jeśli naprawdę zabrakłoby wam miejsca w bagażniku, zawsze Highlandera można doposażyć w hak o uciągu 2 ton. I nie wspominam o tym bez przyczyny. Większość hybrydowych toyot nie pociągnie nawet połowy tej masy. Platforma na rowery i to jest koniec (maks 750kg) w hybrydowych układach. A tutaj proszę duża masa i system stabilizacji toru jazdy przyczepy.
Polubiłem ten parostatek
Rozpoczynając test Highlandera, podchodziłem z małą ilością ekscytacji na widok tego samochodu. W końcu to tylko duża toyota, dla dużej rodziny dodatkowo zbudowana na rynek USA. Lecz podczas testu całe moje nastawienie do tego auta się zmieniło, szczerze to dobry ruch zrobił koncern, wprowadzając ten model na rynek europejski. Bo to naprawdę bardzo dobry samochód. Ciężko było mi się z nim rozstać w szczególności przez komfort, jaki oferuje podczas jazdy. Względna cisza, miękkie nastawy zawieszenia w połączeniu z większym prześwitem i ogromnymi kołami dawało poczucie odizolowania od naszych polskich słabej jakości dróg oraz przyjemność z pokonywania długich tras dopełniały to wygodne fotele, na których w Toyocie w końcu da się podróżować. Czy kupiłbym Highlandera? Tak, ale jeśli bym faktycznie potrzebował dużego auta dla dużej rodziny w połączeniu z komfortem. Auto w takiej roli sprawdzi się świetnie. Wszystko to, co potrzebne waszej rodzinie zmieści się do bagażnika wraz z całą rodziną na pokładzie oraz rodzinną łódką na haku. Co do cen Highlandera tanio jednak nie jest, bo za topowe egzemplarze ceny wahają się w okolicy 280 tys. złotych. Chodź, dostajemy za to naprawdę bardzo dobry, spory kawał samochodu.

Podziękowania dla salonu Toyota AMX Łódź, za użyczenie samochodu do testu.
Toyota Highlander Hybrid
Opis
Dobry ruch zrobił koncern, wprowadzając ten model na rynek europejski. Bo to naprawdę bardzo dobry samochód. Ciężko było mi się z nim rozstać w szczególności przez komfort, jaki oferuje podczas jazdy.Pozytywy
- Komfort podróżowania
- Miękko wybierane nierówności
- Napęd AWD-i
- Mocny Silnik
- Ogrom przestrzeni
- Grzana przednia szyba
- Wirtualne lusterko
Negatywy
- Bujanie się nadwozia
- Wysokie spalanie jak na Hybrydę
- Archaiczny system multimedialny
- Jakość kamery wstecznej